piątek, 23 września 2016

Informacje:

Witam, z góry chciałbym przeprosić was za tężę już 9-miesięczną nieobecność, nie powinno mieć miejsca nic takiego ponownie. Co do historii Marka, będzie ona kontynuowana, jednakże musze wykonać poprawki w rozdziałach 1-3. Czekajcie na dalszy ciąg historii, gdyż czas jest bliski...! :)

sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział VI

- Demony? Ale jakie demony, o czym pan mówi?

Immaterium zamieszkują... diabły, chochliki czy jakie czorty?

- Istoty zamieszkujące Immaterium nazywamy demonami, są one stworzone z zmaterializowanej, zanieczyszczonej energii, która...
DUP!
Że ki diabeł?  Coś tam walnęło i to ostro, coś jak kamień o kamień.

- ...one zaprzeczają prawidłowej kontynuacji...
CHRUP!
Nagle wszystko zaczyna się trząść, cała komnata, pochodnie zaczynają spadać i chyba sufit się kruszy, a dziadek nadal coś mówi, gada nie zwracając uwagi na to co sie dzieje.

- Proszę pana to miejsce zaraz się zawali musimy je opuścić! Teraz!

-... Supra Uniwersum...

Próbuje go ciągnąć ze sobą, ale nie idzie, tak jakby ważył co najmniej z tonę lub dwie.

- Nosz kuźwa niech pan się ruszy bo inaczej
tu zginiemy!

A ten nadal tkwi w miejscu jak wmurowany. Kat kurwa demet! Niecałe parę metrów od nas uderzyły kamienie, najpewniej z sufitu, jakim cudem nie zraniły nas odpryski? Nie wiem i wali mnie to, chcę się wydostać na zewnątrz, najlepiej TERAZ! Chromolić tego gościa!
Próbuje się obrócić, gdy nagle czuję, że nie mogę... coś kurczowo trzyma moje prawe ramię. Odwracam się w tamtą  stronę, gdzie zamiast starego pomarszczona dziadka widzę rycerza w szarawej zbroi składającej się chyba z salady i brygantyny na których ponownie znajduje się płonąca róża, jednakże zamiast dwóch czaszek znajduje się tam czerwony krzyż. Mrugam zaskoczony. Widzę z powrotem dziadka. Co do diabła? ! Mój mózg tego nie ogarnął. I zapewne nigdy zrozumie.
Nagle dziadek z zaskakująco dużą siłą  przysuwa mnie do siebie, jasna cholera on jest piekielnie silny!
- Czy jesteś z nami?
ŁUP-ŁUP!
My tu gadu gadu, ale sufit się nam nawala na łby!

- O co panu chodzi? Puszczaj mnie człowieku zaraz obydwoje tu zginiemy!

- Czy jesteś z nami?

Ale z kim? Z Supra Uniwersum? Pewnie tak, ehhh niech mu będzie.

-Tak jestem z wami, puść mnie!

Głos mi drży, ziemia drży, tylko dziadek jest spokojny.

- A więc słowo się rzekło.

Czuję, że mnie puszcza. Biegnę przed siebie z całą osiągalną prędkością.

- KURWAAA!

Rycze jak zarzynane zwierzę podczas mojej szaleńczej gonitwy w stronę światła  i jednocześnie wyjścia, gdy nagle będąc parę metrów od światła jakiś kamulec przeleciał obok mojej głowy. Dalej stary ostatni metr! Nagle podłoga się pode mną  załamała. Zacząłem spadać w ciemność. Ku mrokowi. O japierdole. Co za walnięty dzień... tracę przytomność.
 BUDZĘ się. Boli... znaczy, że żyje. Okej a więc gdzie jestem tym razem? Czyżby tym razem nawiedzone piwnice rozwalonej twierdzy? A może powtórka lasu? Zobaczymy.  Staram się poruszyć, jednakże czuje się tak jakby każdy atom w moim ciele ważył z tonę. Pięknie kurwa, pięknie. Czuję, że ktoś nadal trzyma mnie za ramiona i energicznie nimi potrząsa.

- Proszę pana czy wszystko w porządku? On nie oddycha! Pomocy!

Dziwne ktoś próbuje mnie ratować, gdzie ja jestem? Co się stało z dziadkiem? Nie wiem, śpij idioto. Otwieram oczy, jestem gdzieś tam. Próbuje usiąść, jednak ktoś delikatnie, lecz stanowczo trzyma mnie w pozycji leżącej. Nagle fala bólu zaczyna mnie zalewać. Coś dudni i rozsadza czaszkę od środka! Zaczynam jęczeć z bólu bo nie mam na nic innego siły. Nagle słyszę damski, kojący głos.

- No już skarbeńku, ćśśśś, to tylko płyn rdzeniowo-mózgowy. Od tego się nie ginie zazwyczaj, nie martw się będzie dobrze. Ktoś na pewno przyjdzie z pomocą.

Próbuje spojrzeć na twarz tej dziewczyny? Chyba dziewczyny, może kobiety, nie wiem. Cholerne słońce daje po oczach, nic nie widzę!

- AAAAAAHAHAAAA!

Czemu mam wrażenie jakby coś mi wpływało do mózgu?! To boli! Ale powoli zaczynam czuć moje ciało. To się liczy na plus. Nagle moja głowa uderza tyłem o ziemię. Auć to bolało.

- Ale... ale to niemożliwe! Twój płyn rdzeniowy... on wpływa z powrotem.

Chyba zaczyna się ode mnie odsuwać, chyba. Siadam, a raczej próbuje usiąść, co zapewne wygląda jak próba robienia szpagatu przez słonia. Zapewne zaraz ktoś zakrzyknie po Green Peace bo wieloryb wyszedł na brzeg, w skrócie: chujowo się czuje. Hmm a to ciekawe. Pierwsze co wręcz rzuca się w oczy to zabudowa jakby charakteryzowana na średniowiecze. Leżę na ziemi a przedemną znajduje się taki typowy kościół oraz domy z miksu wieków średnich współczesności. Sam kościół jest zrobiony w stylu... niech no ja zgadne. Romańskim. Jest on średnio wysoki, zbudowany z jakiegoś białego kamienia, może marmuru? Mniejsza o to z jakiego on jest kamienia, widzę jaki kontrast wobec niego stanowią wręcz współcześnie zbudowane domostwa, które znajdują się tuż obok. Panele słoneczne, anteny satelitarne... zapewne jestem w jakimś mniejszym miasteczku. Wstaję. Patrzę na dziewczynę, która do mnie mówiła. Wydaje się być nadal wystraszony,  ale nie przerażona. Jak tak przyglądam się uważniej, jestem zmuszony stwierdzić, że jest naprawdę piękna! Boże te piękne zielone głębokie oczy, ahh można by się w nich utopić, ten delikatny nosek, pełne usta i długie, ciemne włosy. I o panie te piersi, niczym góry, idealnie wpasowywujące się w jej figurę. Przez chwilę serce przestało mi bić. No Marek już ogarnij się!

- Emm... cześć. Kim jesteś?

Ale ona ma piękny głos... skup się do jasnej ciasnej! Przestań się slinić i jej odpowiedz!

- Ja... t-t-ten tego...

WEŹ SIĘ W GARŚĆ CHOLERO! TO TYLKO JEDNA DZIEWCZYNA, A TY SIĘ ZACHOWUJESZ TAK JAKBY STANĄŁ PRZED TOBĄ CAŁY ODZIAŁ PANCERNY! Dobra nie krzycz! Już się ogarniam!

- J-jestem Marek, miło cię poznać...

- Ewelina, ale przyjaciele mogą mi mówić Ewa.

A teraz geniuszu zbrodni czy zaszalejesz i przyjmie, iż uznaje cie za przyjaciela? A raz kozie śmierć, jedziem z tym koksem.

- Miło mi cię poznać Ewa, wybacz, ale zadam trochę głupie pytanie.

- Proszę, pytaj.

- Gdzie ja jestem?

Czy mi się wydaje czy ona zaczęła nagle patrzeć na mnie życzliwiej? Za pytanie? Nie, takie cuda się nie zdarzają.

- Obecnie jesteśmy w miejscowości Rin Dzi, która jest jednym wielkim punktem werbunkowym do Zakonu.

Jakiego zakonu? A Zakonu Oczyszczenia. To jednak nie wyjaśnia pewnej kwesti...

- Skąd ja się tu wziąłem?

Spojrzała na mnie z politowaniem i rozbawieniem. Mruga do mnie.

- Nie wiem, może ty mi odpowiedz?

Czuję, że zasycha mi w ustach skoro to jest punkt werbunkowy Zakonu to znaczy, że znajduje się w Teeminusie... czyli wszystko to co wydarzyło się wcześniej nie było ułudą? ! Aż prawie upadłem, jednak ona była szybsza i złapała mnie. Ale ona pięknie pachnie.

- Może pójdziemy do karczmy musisz chyba odpocząć i przy okazji opowiesz nieco o sobie co ty na to Marek?

Zawsze! Z chęcią!

- J-jasne chodźmy, nie najlepiej się czuje.

- Dzban wina korzennego każdego postawi na stopy.

Poszliśmy.





Witam wszystkich oto od dawna wyczekiwany rozdział! Wybaczcie za zwłokę, lecz teraz będziemy szli jak burza! Mam nadzieje, że rozdział wam się spodobał! :D miłego dnia!
 

czwartek, 31 grudnia 2015

Wesołego Nowego Roku

Witam, witam i o zdrowie pytam! Z okazji Nowego Roku chciałbym wam życzyć wszystkiego najlepszego ludziska! Szczęścia, cierpliwości, dobra oraz spełnienia marzeń! Tak wiem nadal czekacie na ten feralny 6 rozdział... i jest on w trakcie pisania. Po prostu nie miałem wcześniej weny, a bez niej guzik napisze :-:. Więc szczęśliwego Nowego Roku!

wtorek, 29 września 2015

Siema ludzie i tak wiem że nikt z was tego nie skomentuje xd. Jednakże chciałbym wam ogłosić ze prace nad 6 rozdziałem ciągle trwają i posta z nim możecie się spodziewać tak do 2 tygodni. Opóźnienie jest spowodowane szkołą niestety :p. Pytanie do was jakie są wasze ulubione książki, seriale itp. Chciałbym was poznać :-)

sobota, 29 sierpnia 2015

V Rozdział

Brzmienie nazwy jakby zatrzymał czas.. Supra Uniwersum, Supra Uniwersum, Supra Uniwersum! Łzy zaczynają mi lecieć po policzkach nie wiem tylko dlaczego. Zagadką dla mnie jest czym jest to dziwne kłucie w sercu, które wywołuje płacz bezsiły i tęsknoty.... hmm chyba to jest nostalgia Jednakże jak mogę tęsknić za czymś czego nie znam, nie rozumiem, nie wiem czym jest. O nie, nie stary tego kitu mi tu nie wciskaj,  domyślasz się przecież co to może być,  nawet nie próbuj zaprzeczać! Tak domyślam się czym ,,To" może być. To  być może jest mój dom... nie... to jest na pewno mój dom, mój wymiar.
- To całe Supra Uniwersum czym ono jest i gdzie ja jestem?!
Staruszek świdruje mnie wzrokiem, ocenia, analizuje, kalkuluje jak myśliwy oceniający dopiero co upolowaną zdobycz. Ten jego wzrok lekko mnie przeraża.
-  Chłopcze miejsce w ktorym sie znajdujesz jest czymś w rodzaju.... granicy... ziemi niczyjej... my nazywamy ten teren Terminusem.
- Okej... skoro ten cały Terminus jest granicą, która odziela Supra Uniwersm... tylko od czego ona je odziela?
Czuję, że staruszek zaczyna się denerwować, a atmosfera zaczyna robic sie chłodna . Może przez to iż nie przepada jak mu się przerywa... w sumie nikt za tym nie przepada. Albo... nie przepada gdy musi opowiadać o krainie za Terminusem. Cholera jasna czym ona musi być?!
- Od siedliska niewyobrażalnego zła, zepsucia oraz wszelakiej deprawacji i dekadencji. Jedynym celem istnienia i egzystencji tego świata jest śmierć, zagłada i pożoga. Nasza śmierć.
Czy tylko mi się wydaje czy zrobiło się zimno? Cholera ta nazwa mimowolnie mnie.... przeraża i niepokoi. Jednakże jak potężna egzystencja musi tam zamieszkiwać? Czemu potężna?  Bo skoro trzeba chronić Suprę przed zniszczeniem, to jaką to gówno musi mieć siłę ognia?! Zapewne jebitnie wielką.
- Czy może mi pan wyjaśnić powoli i prostymi słowami o co tu chodzi?
Czuję się jak idiota i prawdopodobnie nim jestem, ale wolę mieć pewne kwestie wyjaśnione, przykładowo: O CO TU KURWA CHODZI?!
- Jak chcesz młodzieńcze, a więc zaczynając od początku: naszym domem, z którego pochodzimy jest Supra Uniwersum, jednakowoż każdy z nas pochodzi z innego uniwersum.
- Ale jak z innego uniwersum? Czy Supra Uniwersum to nie jest jeden wielki wspólny wymiar?
- Chłopcze Supra Uniwersum jest złożona z milionów pomniejszych uniwersów, wymiarów, które działają jak światy alternatywne. Jednakże skoro istnieją światy równoległe to musi także istnieć czynnik który je stworzył. Tym czynnikiem jest uniwersum zwane ,,Sanctus Terra". To właśnie od niego pochodzi reszta światów równoległych.
- Ale jak mogą od jednego uniwersum mogą pochodzić inne?
-  Sanctus Terra jest potężna i święta! Z tego prostego i oczywistego faktu może ona tworzyć inne wymiary. Jeśli ona upadnie wszystko zostanie zniszczone. Gdyż nic nie może istnieć bez blasku jej mocy i chwały! Ona jest naszą Kolebką i Stwórcą!
Ta cała Terra jest dla niego święta! Kuźwa, wiedziałem, wiedziałem do cholery! Czyli to jest nie tylko jego dom, ale i miejsce jakiegoś kultu! Nie jakiegoś wypluj to słowo, to jest kult Terry! Hmmm... ciekawe jak się odnosi do innych religi? Chlebem i solą  czy może ogniem i mieczem?
- Jednakże Marku wyobraź...
- Chwila, chwila uno momento! Skąd pan wie jak mam na imię?!
  Nie przedstawiłem się mu, więc jak do jasnej ciasnej?! Skąd może wiedzieć?  Pytania, pytania więcej pytań.
- Marku wyobraź sobie, że Linia Losu jest jednolitym zbiorem wszystkich możliwych  informacji o danej istocie. Tenże zbiór danych znajduje się w każdym z nas, jest on automatycznie samouzupełniany. Wszystkie nowe odczucia, wydarzenia, myśli które nam towarzyszyły w danym momencie są tam zapisywane. Więc aby dojrzeć do informacji zawartej w przykładowo drugiej osobie trzeba lat praktyki. Gdyż każdy taki zbiór informacji jest na swój własny sposób kodowany.
- Aha.... czyli każda żyjąca istota jest chodzący zbiorem informacji, które dotyczą tylko niej i są jeszcze kodowane?!
- Tak.
Mój mózg właśnie eksplodował. Japierpapier! To musi być jakiś bardzo popaprany sen, z którego się zaraz wybudzę. Nie obudzisz się, wiesz o tym bo to nie sen. To jebana rzeczywistość, twoja jebana rzeczywistość. Więc przestań na sile udawać przygłupa i rusz głową. Przestań zaprzeczać wydarzeniom wokół ciebie, bo to nic nie zmieni. Do roboty gościu! Analizuj, myśl lub giń. A więc z czego składa się Supra Uniwersum? Zbudowana jest onaz pojedyńczego czynnika zewnętrznego i  mnogiej liczby czynników wewnętrznych. Wewnętrznymi czynnikami są różnorakie uniwersa wykreowane z myśli istot zamieszkujących wymiar o nazwie Sanctus Terra. Okej, dalej czynnik zewnętrzny to Terminus w którym się aktualnie znajdujesz jełopie. Hmmm dziadek wspominał iż Terminus odziela Suprę od niebezpieczeństw pochodzących z... z cholera jak ta kraina się nazywała?! Im.. a Immaterium. Hmm tylko co tam czycha?
- Okej... eh.. powiedzmy, że przyjmuje wersje z tym całym mistycznym gadaniem. Z faktem, że ta cała Terra...
- Sanctus Terra! Ze względu na to iż jesteś nieoświecony o Verum Terry, wybaczę ci twą ignorancje, lecz nie waż się wystawiać mej cierpliwości na próbę!
Staruszek naprawdę się wściekł, cholera jasna uważaj debilu! Nie jest bezpiecznie mówić ignorancko o cudzej religii, nie wiedzieć dlaczego zazwyczaj coś takiego kończy się śmiercią. A tego przecież chcemy uniknąć, prawda? Więc z szacunkiem albo to się nie skończy dobrze! Ukłon, głęboki, aż do pasa.
- Niech mi pan raczy wybaczyć gdyż nie chciałem być ignorancki, po prostu...
Mówić prawdę czy nie? W sumie... lepsza okrutna prawda niż najsłabsze kłamstwo.
-... sceptycznie podchodzę do rzeczy nowych i nieznanych!
Podnoszę wzrok, ukłon skończony. Zakonnik przygląda mi się jednakże już bez gniewu i złości.
- Niechaj tak będzie Marku. Czuję jednak, że chcesz mnie o coś zapytać, o co?
- Czym jest zagrożenie pochodzące z Immaterium?
- Zanim powiem ci co tam zamieszkuje musisz najpierw dowiedzieć się czym jest Immaterium. Co ją buduje, napędza oraz co w niej żyje.
- Brzmi złowieszczo.
- Bo takie jest. Immaterium jest zbudowane i napędzane energią, jednakże w przeciwieństwie do Sanctus Terry jest ona zniekształcona przez emocje wszystkich istot żyjących w Supra Uniwersum. Poprzedzając twoje pytanie co do industri. Nie da się wytłumaczyć czym ona jest, lecz staramy się ją pojmować jak coś w rodzaju... możliwości wpływania na otoczenie wokół bez naszej bezpośredniej ingerencji. Nie wiemy jak ona powstaje ona... po prostu jest w otoczeniu i w każdym z nas jednakże nie każdy jest w stanie ją kontrolować.
Szczerze? Dla mnie brzmi to trochę jak magia. Chociaż może to coś więcej? Kto wie.
- Okej wygląda, brzmi i pachnie jak magia, wiec to pewnie magia.
- Też to można tak nazywać. Jednakże consta industri od contritum industri różni się faktem iż czysta energia działa tylko i wyłącznie jeśli zostanie użyta celowo nie mimowolnie oraz jeszcze jedna rzecz. Najważniejsza. Constat industri może wpływać w dowolny sposób na otoczenie. Natomiast contritum ze względu na zanieczyszczenie emocjami działa w sposób gwałtowny i mimowolny.
- Aha... czyli jeśli bym chciał za pomocą tej czystej energi sprawić żeby powstało nowe uniwersum... to dałoby radę?
- Tak, dałoby się stworzyć nowy wymiar, jednakże gdybyś posiadał zanieczyszczoną energię udałoby ci się coś najwyżej zniszczyć. Gdyż jeśli czysta energia jest wszechmocna i wielofunkcyjna, to energia zepsuta posiada tylko i wyłącznie pojedyńczą funkcję. Wyróżniamy takie jak funkcje podstawowe: ogień, woda, wiatru i ziemi. Istnieją też dwie funkcje legendarne, jednakże nie ma sensu abym ci ich przedstawiał, gdyż są one tylko legendą.
- Czyli jeśli mam czystą energię to tak jakby włada tymi wszystkimi funkcjami na raz? A jeśli zanieczyszczoną to tylko jedna funkcją?
- Tak dokładnie tak. Jednakże żadna żywa istota czy to z Supra Uniwersum czy to z Terminus nie potrafi się posługiwać energią bezpośrednio. Jesteśmy w stanie tylko i wyłącznie modyfikować nasze pancerze i broń za jej pomocą. Jednakże nawet i to nie zawsze udaje nam się zrobić.
- Czemu się tak dzieje?
- Dzieje się tak gdyż industrią mogą się tylko i wyłącznie posługiwać nasi wrogowie.
- Czyli kto?
- Demony.



Witam was ludziska :D  sorki ze tak długo nie wrzucałem żadnego posta ale były wakacje i mózg mi się rozleniwił xd jak wam się podoba naszego Marka? Piszcie w komentarzach :-) a tak btw jak minęły wam wakacje? :D

czwartek, 30 lipca 2015

IV Rozdział

Ale.... ale jak życia do cholery?! Myśl stary, myśl, nie panikuj. Bo brak myślenia i panika kiedyś ciebie zabiją. Kalkuluj, myśl, analizuj. Skoro w tej tak zwanej ,,Lini Losu", czytaj w moim życiu doszło do przerwy... to w teorii powinienem być martwy, jednakże na obecny moment czuje się pełen życia, nie no, co ja gadam ja kuźwa tryskałem życiem podczas spotkania z szkieletem! Czyli w teori jestem martwy, ale w praktyce to już nie tak do końca. Czy to nie przedziwne, że zawsze teoria idzie w cholerę przy praktyce? Tiaaa to wcale nie jest dziwne, to po prostu norma mojego życia.
- Ale jak dokładnie mam wybrać dalszy ciąg mojego życia, skoro nawet nie wiem jak i CZYM JEST TA LINIA LOSU DO CHOLERY?!
  Nie powinienem krzyczeć, ale jestem wystraszony, wyczerpany fizycznie i psychicznie oraz zły, bardzo zły.
- Primo nie wyładowywuj swej frustracji na mnie młodzieńcze bo inaczej będę musiał cię uciszyć, a tego byś nie chciał...
  Zamilkłem i zamarłem zaskoczenia jego głos... ale to nie może być! Mam dziwne wrażenie, że gdzieś już go słyszałem.. tyle że nie pamiętam gdzie. Dziwne... jedyne co pamiętam to spotkanie z szkieletem i wejście do lasu, ale i to powoli zaczyna mi sie zacierać w pamięci . Nic więcej. Nic co się działo przed i po... myśl! Staruszek moje zamilknięcie musiał uznać za wyrażenie aktu skruchy i posłuszeństwa.
- Secundo Linia Losu jest zbiorem wydarzeń, które w sposób jednolity, niezależny od nikogo i niczego nadają kształt i obraz życia dla danej istoty.
Ej chwila.. czy to przypadkiem nie oznacza, że..
-Wydarzenia i bieg mojego życia są ustalone?
- Tak.
- Czyli nic nie dzieje się przypadkiem i na nic nie miałem wpływu?!
-Tak.
Cholera, cholera, cholera!
- Tetra sama czynność wyboru jest bardzo prosta, bo masz tylko dwie opcje.
- Jakie?
Czas wokół jakby zwolnił, słyszę bicie swego serca w piersi. Łup-łup, Łup-łup. Miarowe i przewidywalne jak moje życie. Chce mi się płakać, chce mi się bić i przede wszystkim chce mi się krzyczeć z bezsiły. Wszystko co robiłem, mówiłem zostało odgórnie ustalone... to po prostu... boli. Uspokój się do cholery! Kim ty niby jesteś żeby tak się bezmyślnie zachowywać?! Dzieckiem?! Nie, nie jestem dzieckiem, ogarnę się. Oddychaj powoli i rytmicznie to zawsze pomagało ci oczyścić umysł i się uspokoić. Głęboki wdech i wydech. Uspokoiłem się.
- Możesz zostać tu i przyłączyć się do mego zakonu lub odejść w pustkę i umrzeć.
Ciekawe opcje nie ma co. Jeśli odejdę to jak mówi staruszek zginę z głodu i pragnienia. Ostatnie chwile będę dogorywał jako samotna i zapomniana istota. Jednakże czy nie jest to ironiczne? Bo wszyscy po śmierci zostaną zapomnieni, nikt nie będzie o nas pamiętał.  Ehh natomiast ciekawe co się stanie, jeśli wybiorę opcję numer 2? Najpewniej przeżyje....przez jakiś czas. Ehh raz kozie śmierć.
- Zostanę i przyłącze się do tego całego ,,zakonu". Powiedz mi jednakże co to za zakon i co on robi?
- Zakon do którego przynależę zowie się Zakonem Oczyszczenia, naszym celem przewodnim jest ochrona!
Staruszek jakby nagle poczuł przypływ wielkiej dumy, skąd wiem? Bo dostrzegam błysk w jego oczach, zapewne błysk dumy spowodowany wielkimi czynami. Jednakże czego oni chronią?
- Hmm jednakże czego bronicie? 
On patrzy się na mnie, jest to wzrok człowieka zmęczonego, ale szczęśliwego z swej pracy. Zapewne bardzo ciężkiej,  niewdzięcznej i niebezpiecznej. O co tu chodzi?
- Chronimy to co bylo na poczatku, to co zostało stworzone, to co nadaje sens życia, to skąd pochodzi każdy z nas. Wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami z bliskich i jednocześnie odległych od siebie domów.
Coś mnie łapie moją tęskną część duszy o której istnienia nawet nie miałem pojęcia. Chce to wiedzieć jak najszybciej! Teraz, czuje ból w sercu i łzy napływające mi do oczu. Co się ze mną dzieje?
- Zakon broni domu, naszego domu.
Staruszek patrzy się na mnie z niejakim wyczekiwaniem, świat ponownie się zatrzymuje, takie mam wrażenie. A może to po prostu mózg włączył opcje ,,Stop!"? Niezależnie od powodu, musze znaleźć odpowiedź i drogę. Muszę! Dziadek patrzy na mnie z przyganą, jakby wyczuwał moje zniecierpliwienie i moją ekscytacje. Czekam.
- Naszym domem jest ,,Supra Universum"!



Witam was ludziska :D wybaczcie, iż post taki krótki i tak średnio napisany, ale byłem na wakacjach! A jak to na nich bywa człowiek się relaksuje i nie myśli wiec stąd ten zastój :p hmm jednakże chciałbym podziękować 3 osobom bez których nie byłoby obecnego rozdziału i ogólnie bloga. W kwestii bloga chciałbym z całego serca podziękować Lisiemu Demonowi znanemu jako Ami za wsparcie lingwistyczne i logistyczne bez którego bym się nie obył! Settowi i Sukkubowi natomiast chciałbym podziękować za wsparcie psychiczne! Nie ważne ile razy chciałem wywalić bloga w cholerę oni mnie wspierali. DZIĘKUJĘ WAM!

poniedziałek, 6 lipca 2015

III Rozdział

Ciemność, wszędzie ciemność oraz cisza. Nic nie widzę, nic nie słyszę, nie wiem gdzie zmierzam. Jednakże, liczy się fakt, że mam jasny cel o ciemnej drodze. Posuwam się powoli w objęciach niczym nieprzeniknionego mroku. Mam ręce wyciągnięte przed siebie, badam teren wokół mnie ręką i nogą, powoli i systematycznie. Chwila mam coś!! dziwne, przedmiot wydaje się być drewniany i podłużny i kończy się jakimś smarowidłem, czyli pochodnia. Jednakże teraz należy zadać sobie proste pytanie za sto punktów, czy ja mam kurna zapałki?! Mam! Cholera, taka mała rzecz
, a jak cieszy... chwila, no przecież!! Ja się chyba palnę w łeb, skoro mam zapałki to czemu ich nie wykorzystałem,  żeby oświetlić sobie drogę?! Mózg ze mnie. Ehhh odpalam pochodnie za trzy, dwa, jeden... poszło. Jasność, w wszechogarniającej ciemności powstał punkt, jasny i ciepły. Ehh cholera dobra skoro widzę to czas się ruszyć  do przodu, ale czego szukać?  Gdzie iść? Stary masz iść prosto jak w mordę strzelił, spokojnie to nie las tutaj chyba nie ma dziwnych drzew, głosów i kosciotrupów. Chyba. Mój zasięg widzenia ogranicza się tylko i wyłącznie do przestrzeni oświetlonej przez pochodnie, która jest zdecydowanie za mała. Idę przed siebie, mało widzę i zaczynam czuć jakieś dziwne wiercenie w brzuchu.. hmm to zdecydowanie nie jest głód, może strach? Nie, zdecydowanie nie, to jest coś w rodzaju... niepokoju? Trwogi? Może. Nagle jasny punkt w ciemności zyskał towarzyszy, którzy pojawiali się równomiernie od siebie po bokach.  Cholera skąd to światło?! Patrz i rozglądaj się, hmm pochodnie dużo pochodni. No dobra źródło światła już znam, teraz tylko co je zapaliło i jak one się zapaliły w ty samym momencie?
- Witaj młodzieńcze.
Cholera ktoś tu jest?! Szybko się odwracam, i co dostrzegam? Jakiegoś staruszka pomarszczona skóra, nie ma włosów na glowie tylko długą białą brodę. Mocno się garbi i ma problemy z lewą nogą, widać, że na nią utyka. Ubarny jest w szarą podłużną szatę sięgającą do stóp, ozdobiona jest ona tylko jednym obrazkiem, który zapewne jest swoistym herbem. Hmm nieźle on wygląda czerwona róża w płomieniach, przy której łodydze leżą dwie ludzkie czaszki, tyle że jedna z nich posiada rogi, a druga nie. Ciekawe co oznacza jego symbolika? Hmm dziwne... nie wiedzieć dlaczego nagle zacząłem czuć irracjonalny lęk, szacunek i podziw przed tym starcem.
- Czego tutaj szukasz?
- Emm przepraszam najmocniej zabładziłem i przypadkiem dostrzegłem ten zamek, stwierdziłem, że podejde zobaczyć tylko no i.....
- Młodzieńcze do tego miejsca jeszcze nikt nie przybył przypadkiem. Czy ty wiesz co to za miejsce?
- Emm.. nie proszę pana.
Cholera jasna czym dla niego może być to miejsce? Jego domem? Prawdopodobnie tak, tyle że może coś więcej niż tylko dom? Może to jest dla niego jednocześnie miejsce jakiegoś kultu? Ale nie dostrzegam nic co mogłoby na to wskazywać, obecne pomieszczenie wygląda jak kamienny prostopadłościan, z dużą ilością łuków podtrzymujacych sklepienie, rozglądam się dalej, zero okien, ale w cholerę i trochę pochodni zawieszonych na całej długości ściany. Cholera jak one ? Emm... uhh.. kuźwa! Nie mam racjonalnego wyjaśnienia, Boże Jedyny co tu się dzieje?!
- Wyobraź sobie życie w formie jednej długiej linii losu. Biegnie ona nieprzerwanie, nieubłaganie, nic nie może jej zmienić, ani Bóg, ani człowiek..
 Dziadek powoli zaczyna się do mnie zbliżać, nie wyczuwam od niego żadnych wrogich zamiarów, ale jednak czuję lekką trwogę. Na swój dziwny sposób niepokoi  mnie.
-... jednakże, zdarzają się istoty, u których mimo odgórnie nałożonej zasady o ciągu lini losu, pojawia się przerwa. Przerwa, która niejednokrotnie decyduje o sensie egzystencji tejże istoty.
- Ale czym jest ta ,,Przerwa" do cholery ?!
- Jest ona wyborem.
- Czego?
Cisza, dziadek patrzy na mnie z spokojem i godnością, osoby potężnej i mądrej. Przynajmniej tak mi się wydaje.
- Nie domyślasz się?
- N-nie.
Czemu mi drga głos? Boję się jego odpowiedzi tylko nie wiem dlaczego..
- Życia.




Witam was ludzie!  :D pytanie do was za 100 punktów wolicie żebym pisał w pierwszej czy w trzeciej osobie? Napisżycie komentarz,którą opcje bardziej byście woleli. Niechaj Inkwizycja! :-)